O przetrwaniu czasu pandemii, nowych wyzwaniach i kierunkach: Edukacji muzycznej i studium „Sztuka widzenia. Widzenie sztuki” – mówi dla KAI – ks. prof. Krzysztof Pawlina, rektor AKW.
Za nami rok akademicki pod znakiem pandemii koronawirusa. Do końca wakacji studenci będą mieli możliwość się zaszczepić, więc pewnie przyszły rok będzie wyglądał już inaczej. Jak pandemia wpłynęła na życie Uczelni, co dobrego można wyciągnąć z tych doświadczeń?
Ks. prof. Krzysztof Pawlina: – Pandemia “zamroziła” uczelnie i “zamroziła” też relacje pomiędzy profesorami a studentami. Według mojego rozeznania studenci pragną powrotu na uczelnie. Ale, generalnie rzecz biorąc, po posiedzeniu rektorów uczelni warszawskich mam wrażenie, że obu stronom zrobiło się dobrze i wygodnie. Mianowicie, profesorowie tak naprawdę, ucząc online, nie biorą wielkiej odpowiedzialności za studentów, pieniądze na konto wpływają i studentów się nie widzi, a studenci też mają poczucie pewnej wygody, że są u siebie. Z analiz wynika, że średnia ocen podniosła się, co nie jest równoznaczne ze wzrostem jakości. A za tym pójdą przecież stypendia. Mając to wszystko na uwadze, teraz naszym wspólnym zadaniem będzie złamanie wewnętrznego lenistwa i powrót do normalnego życia. I to będzie, w moim odczuciu, dość duży problem dla wielu z nas, profesorów, ale też dla studentów.
Dlatego chcę skierować do wszystkich profesorów i studentów Akademii Katolickiej w Warszawie list zachęcający do zaszczepienia się przez te trzy miesiące, po to, żeby nie było w październiku dylematu, czy my możemy mieć bezpiecznie wykłady, czy nie. Dajemy sobie trzy miesiące na to, żebyśmy byli w miarę możliwości bezpieczni. Z wyprzedzeniem spróbujmy wszyscy stworzyć takie warunki, żebyśmy mogli normalnie prowadzić studia.
Zwłaszcza, że rzeczywiście nie ma żadnego problemu z zaszczepieniem się przed rozpoczęciem nowego roku akademickiego. Dlaczego dzisiaj, w dobie dużej sekularyzacji, warto się zainteresować teologią i katolicką uczelnią?
– Ja ciągle noszę w sobie obraz Jezusa, który umiera na krzyżu i woła „Pragnę”. Jest to właściwie pragnienie miłości. Samotnie umierający Chrystus, opuszczony, pragnie miłości. I myślę, że jest wielu ludzi, którzy w tym zamieszaniu, z jakim mamy do czynienia przez ostatnie miesiące, a nawet lata, wołają: pragnę czystej teologii, Boga, wiary. I tego nie można marginalizować, to jest spora grupa ludzi. Istnieje dość duże zamieszanie w pojmowaniu religii i zamieszanie w Kościele. Jestem przekonany, że Akademia Katolicka w Warszawie powinna być takim ośrodkiem, gdzie daje się konkretną i jasną wykładnię teologii. To znaczy nauki o Bogu i duchowości.
Musimy zdawać sobie z tego sprawę, że potrzeba religijności nie zanika, ale następuje pewne przedefiniowanie samej religijności. Jeszcze kilkanaście lat temu mówiono: Chrystus tak, Kościół nie. Później zaczęto mówić: Chrystus nie, Bóg tak. A ostatnio daje się słyszeć: Bóg nie, religia tak. Religia bez Boga. Na czym ta religia bez Boga polega? Na doskonaleniu naszych ludzkich możliwości. I my, jako chrześcijanie, bardzo często również wpadamy w taki wir współczesnego myślenia i postępowania, że tęsknimy za czymś, za kimś i właściwie się gubimy. Akademia Katolicka stawia na pierwszym miejscu naukę o Bogu. Bóg, którego się poznaje, kocha i głosi. I te trzy słowa: poznać, kochać i głosić – wyznaczają kierunki różnych dyscyplin na naszej Uczelni.
Jak swoim programem, ofertą edukacyjną, Akademia Katolicka wychodzi naprzeciw kryzysowi w Kościele, którego dziś doświadczamy?
– Przez cały okres pandemii nie przestaliśmy prowadzić „Duchowości dla Warszawy”. Do tej pory była ona właściwie takim głosem rozlegającym się wśród ludzi żyjących w Warszawie. A teraz, kto wie, może niesie się i dalej? Poruszane w ramach tego projektu tematy są dzisiaj bardzo aktualne. To jest pierwsza nasza propozycja.
Druga – realizowana we współpracy z Komitetem Nauk Teologicznych Polskiej Akademii Nauk – to cykl debat odbywających się pod nazwą „Pro tempore. Dialog nauk”. Za nami już trzy takie debaty. Pierwsze dwie dotyczyły zagadnienia wolności, odpowiednio w kontekście filozoficzno-antropologicznym oraz świata sztucznej inteligencji. Ostatnie spotkanie natomiast poświęcone było moralności i prawu będącymi fundamentem Europy. Widzę, jak te debaty stanowią pewien wyłom wśród szarości myślenia. Otrzymuję bardzo dużo głosów pozytywnych, stwierdzających, że wreszcie nie jest to publicystyka, nie są to emocje, nie jest to kłótnia, ale wprowadzenie dyskusji na wyższy poziom, gdzie się rozmawia o Antygonie, o Sofoklesie, o metafizyce. Ludzie potrzebują takiego chleba.
W tym roku akademickim powstały na Akademii dwie nowe propozycje związane ze sztuką.
– Uważam, że są ważne i ciekawe. Po pierwsze, chcemy wzbogacić język przekazu ewangelicznego, dlatego organizujemy jednoroczne studium zatytułowane „Sztuka widzenia. Widzenie sztuki”. Jest ono skierowane do katechetów, a więc osób już uczących katechezy. Zajęcia będą prowadzone przez historyków sztuki, edukatorów, osoby związane z instytucjami kultury takimi jak Muzeum Narodowe, Zachęta czy Zamek Królewski.
Każde zajęcia składać się będą z dwóch części. Pierwsza będzie miała formę wykładu. Zaprezentowany na nim materiał będzie punktem wyjścia dla drugiej części o charakterze warsztatowym tzn. dyskusji, wspólnej analizy dzieł sztuki, prostych ćwiczeń mających pokazać, jak ten wykład zastosować w nauczaniu dzieci i młodzieży? Chodzi nam o to, żebyśmy wiedzieli, że Bóg nie jest zawarty tylko w formułach i w katechizmie. Jest jeszcze w pięknie. A co robi piękno? Uskrzydla do życia, zachwyca. A więc chcemy również wejść na płaszczyznę wewnętrzną człowieka, który nie tylko się modli, ale także z zachwytu idzie za Bogiem. I dlatego ten język, który się niektórym może już znudził, trzeba po prostu odnowić. Jak? Przez piękno. Z tą propozycją wiążemy wielkie nadzieje na zmianę, na wzbogacenie języka przekazu. Język kultury, język piękna jest zarazem językiem szlachetności.
Drugą propozycją jest edukacja muzyczna. To będzie chyba jedyna taka rzecz w Polsce. W ofercie uniwersytetów muzycznych jest muzykologia, jest muzyka kościelna. My jednak nie chcemy tego powielać. Chcemy przygotowywać organistów do pracy w Kościele i jednocześnie dać im możliwość zdobycia uprawnień do nauczania muzyki w szkole. A więc jedna osoba połączy w sobie jakby dwa posłania: w Kościele – jako muzyk kościelny, kantor, organista – i w tym samym środowisku, w którym mieszka – jako nauczyciel muzyki w przedszkolu, w szkole podstawowej. Krótko mówiąc, taka osoba będzie tworzyć kulturę. Co to daje? Ewangelizację przez kulturę. Co więcej, w danym środowisku człowiek, który emanuje zarówno wiarą, jak i kulturą, kreuje pewien świat. Świat dla dzieci, dla młodzieży. Tworzy pewnego rodzaju środowisko, w którym się ktoś inny odnajduje. Nie separujemy się od szkoły, nie separujemy się od kultury, nie separujemy się od środowiska. My nadajemy jakby inspirację. Ten kierunek prowadzony będzie w stopniu licencjatu zawodowego.
Perspektywy dla absolwentów są nie tylko w szkole, ale też różnych instytucjach kulturalnych. Ta propozycja świetnie koresponduje z nowym Dyrektorium Katechetycznym, gdzie mocny nacisk położono na język kultury.
– To rzeczywiście wpisuje się w nowe dokumenty, ale nie ukrywam, że ja tych dokumentów nie znałem, kiedy to wszystko tworzyliśmy. Bardzo się cieszę, że Akademia Katolicka w Warszawie odpowiada na wezwania papieża Franciszka.
Mamy od roku Akademię Katolicką. Jest nowa nazwa. Co, poza prestiżem, za tym idzie, jakie są jeszcze plany na przyszłość?
– Tworzymy Szkołę Duchowości Chrześcijańskiej. To będą dwuletnie studia, które są propozycją rozbudzenia w sobie duchowości i rozwoju. Mam poczucie, że wiele sióstr zakonnych, zakonników, księży i świeckich, którzy się modlą, w pewnym momencie czują, że stoją w miejscu. Wszystko w ich życiu duchowym odbywa się w pewnym rytmie, ale czują, że to nie idzie do przodu, że się nie rozwija. I właśnie chcemy dać taką propozycję nie dla osób początkujących, które dopiero rozpoczynają życie chrześcijańskie, ale dla ludzi, którzy weszli na jakiś etap i nie bardzo wiedzą, co dalej zrobić, dla ludzi, którym może trochę ta modlitwa się znudziła, których duchowość przygasła, dusza trochę poszarzała. Ta Szkoła ma dać impuls i pokazać konkretną drogę. Modlę się, ale… Żyję tym chrześcijaństwem, ale… I właśnie temu „ale” chcemy zaradzić. To jest jeden z ważniejszych projektów, które powstają na uczelni.
To propozycja ciekawa również dla liderów wspólnot, w ogóle może nawet jako pewien etap osobistej formacji. Co jeszcze?
– Nawiązując jeszcze do pytania o to, jak Akademia reaguje na kryzys w Kościele, kontynuujemy, z czego się też ogromnie cieszę, Szkołę Duszpasterzy Młodzieży. To już czterdziestka księży i sióstr zakonnych z Polski, którzy po dwóch latach nauki i formacji tworzą pewnego rodzaju środowisko. Daje to poczucie, że istnieje grupa księży i sióstr zakonnych, którzy pracują z młodzieżą i za sprawą tej Szkoły rozwijają w sobie pasje i talenty, żeby pracować z tymi, którzy nie bardzo chcą, żeby z nimi pracować. I oprócz tego, że ich przygotowujemy do posługi, do duszpasterstwa młodzieży, chcę, żeby na uczelni powstało środowisko. Środowisko ludzi, którzy już kończą Szkołę, a jednak przyjeżdżają raz na jakiś czas po to, żebyśmy mieli zaplecze dla innych, którzy chcieliby z ich doświadczenia skorzystać. Jeśli dwadzieścioro księży i sióstr zakonnych skończyło swoje studium w tym roku i proszą jeszcze o kolejny, trzeci już rok, żeby mogli, nawet w skróconej formie, mieć wykłady i warsztaty, to coś to oznacza. Chcemy tworzyć środowisko ludzi, którzy umieją pracować z młodzieżą. To jest dzisiaj bardzo ważne. I tak rozpoczęte dwa lata temu dzieło, po prostu kwitnie.
Nie można też nie wspomnieć o podstawowym kierunku, jakim jest teologia.
– Można ją u nas studiować też zaocznie, trwa pięć i pół roku, w soboty, tylko raz w tygodniu. Nasi studenci przychodzą nie tylko po to, bo chcą być katechetami, albo np. diakonami stałymi. Po prostu człowiek sobie pewne rzeczy w życiu układa. Pytałem kiedyś naszej studentki, w wieku już dość zaawansowanym, dlaczego się zdecydowała na te studia. A ona mówi szczerze, że wcześniej po prostu nie miała czasu i uznała, że teraz może sobie pozwolić, a czuje ogromną potrzebę, żeby zastanowić się nad sensem życia, nad tożsamością, dowiedzieć się więcej o Bogu.
Teologia nie jest przedmiotem, z którego się zrobi biznes. To jest przedmiot użyteczny na wieczność. I on wskazuje na sens, kierunek życia. Jeśli my przed telewizorem spędzamy ileś godzin, idziemy na siłownię, to raz w tygodniu naprawdę można poświęcić kilka godzin dla ducha, dla osobistego rozwoju. Dlatego zapraszam do pomyślenia o przyszłości swojego życia. Co więcej, o teraźniejszości, jak jej nadawać sens. Teologia jest taką bazą humanizmu, który wydaje się, że jest bezużyteczny, ale jest podstawowy.
Mamy też podyplomowe studia katechetyczne. Wiemy, jak niełatwo jest uczyć dzisiaj katechezy. I stąd te 3-semestralne studia to propozycja dla tych wszystkich, którzy chcą posługiwać w Kościele i w szkole jako katecheci. To jest misja bardzo ważna i wiemy, że teraz, jeśli papież Franciszek ustanawia posługę katechety, tym bardziej musimy zrozumieć, że nie da się przepowiadać o Bogu tylko swoim językiem i tylko swoim sposobem. Trzeba też mieć narzędzie, trzeba znać mentalność współczesnych młodych ludzi, trzeba się nauczyć, jak te dogmaty, zasady moralne, przełożyć na taki język, żeby to ktoś rozumiał. Tu nie chodzi tylko o głoszenie, a wytłumaczenie, dlaczego ktoś ma w to wierzyć albo postępować tak, a nie inaczej. I ta argumentacja „dlaczego”, powinna być u podstaw.
Na Akademii są jedyne w Polsce studia teologiczne w formie e-learningowej…
– Studia „blended learning” są dla nas dużą radością. Korzysta z nich prawie trzysta osób z kraju i dwadzieścia siedem osób zza granicy. To są ludzie pragnący wiedzy. Skoro przyjeżdżają z Anglii, z Niemiec czy z Austrii, podejmują trzy razy w roku wysiłek przyjazdu na tygodniowe sesje, a resztę materiału przyswajają online, to coś o nich mówi. Gdy pytam, zwłaszcza osoby zza granicy, dlaczego się decydują na takie studia u nas, słyszę, że są katechetami, prowadzą wspólnoty, a przede wszystkim chcą się rozwijać. Istnieje takie zapotrzebowanie. W większości jest to inteligencja, która wyjechała z Polski i wraca po to, żeby nie utracić smaku życia Bożego, żeby nie odciąć się od korzeni. To są studia magisterskie, mamy już absolwentów z pracami magisterskimi. Myślę, że to jest dobra propozycja zwłaszcza dla tych, którzy są zaawansowani w jakiejś pracy zawodowej, żyją poza granicami Polski, są poza Warszawą.
To też dobra oferta dla odpowiedzialnych liderów wspólnot.
– Mamy również dwuletnie studium „Teologia dla zabieganych”. Spotkania odbywają się raz w miesiącu przez cztery godziny. Ktoś nie ma czasu, ale właśnie jest np. liderem, jest albo chce być szafarzem nadzwyczajnym, może prowadzi jakąś grupę w parafii, jest lektorem. Taka osoba może po prostu raz w miesiącu wpaść na uczelnię na cztery godziny, wysłuchać wykładów i biec dalej. To jest nasza „Teologia dla zabieganych”. Przez te dwa lata uzyskuje się podstawową wiedzę o Magisterium Kościoła. W tym roku będziemy proponować takie tematy, które są odpowiedzią na potrzeby czasu. Zapraszam, by skorzystać z tej formuły, bo ona jest takim jakby zastrzykiem na krótki moment po to, żeby móc coś zrobić dla innych, zainspirować się, poznać swoją wiarę i móc sensownie się nią dzielić. Teologia dla zabieganych jest ważną rzeczą dla wszystkich, którzy działają w Kościele i są odpowiedzialni za innych. Chciałbym, żeby o tej propozycji pomyśleli szafarze nadzwyczajni, jestem pewny, że to dobre uzupełnienie ich formacji, które zaprocentuje.
Akademia nazywa się katolicką – jak ta katolickość, poza formowaniem katolików i kadr dla Kościoła, się w życiu Uczelni przejawia?
– Powiedziałem, że na Uczelni istotą są trzy słowa: poznawać, ukochać i głosić. Jak przejawia się to ukochanie? Na uczelni jest Msza święta w ciągu dnia. W samo południe przerywamy nasze wykłady i idziemy na wykład, który prowadzi najlepszy Nauczyciel, Mistrz, Jezus Chrystus. Jeśli studenci mają możliwość wyspowiadania się, uczestnictwa we Mszy świętej, to łaska Boża pracuje w nich może nawet bardziej niż same wykłady. Uczelnia katolicka, teologiczna, bez Mszy świętej, niewiele się różni od innych uczelni, bo przekazuje tylko wiedzę. Nam chodzi o to, żeby z Tym, o którym studenci słyszą na wykładzie, spotkali się na Eucharystii, a potem wychodzili i żyli Nim, dzieląc się radością takiego życia, takiej relacji z Najwyższym. I to jest dla mnie sens uczelni, sens jej prowadzenia.
Wywiad dla KAI – rozmawiał Dawid Gospodarek